sobota, 29 listopada 2014

Rozdział 2

                *Louis*
Właśnie mamy próbę. Jestem zmęczony i jedyne o czym marzę teraz to położyć się i zasnąć. Niestety jeszcze jakieś trzydzieści minut. Moja komórka zawibrowała co oznaczało że dostałem sms'a. Wyjąłem komórke z kieszeni, odblokowałem ekran i odczytałem wiadomość od Olivii:
"Lery jest w szpitalu." Szybko zerwałem się z miejsca:
-Muszę jechać, moja siostra jest w szpitalu- powiedziałem i biegiem udałem się do samochodu.
                   ***
Już od jakiś dwóch godzin siedze z Olivią, Luke'iem, i mamą w szpitalu. Pije już jakąś czwartą kawę z rzędu aby nie zasnąć.
Z sali Laurel wyszedł lekarz:
-Stan pacjentki jest stabilny, powinna wybudzić się w ciągu 24 godzin. Narazie nie oddycha samodzielnie - i odszedł.
         *następnego dnia rano*
              *Laurel*
Otworzyłam oczy lecz szybko je zamknełam, ponieważ zakręciło mi się w głowie. Ponownie spróbowałam otworzyć oczy i tym razem się udało lecz wszystko widziałam niewyraźnie. Po kilku sekundach mój wzrok wrócił do normy.Zaczęłam się zastanawiać jak się tu dostałam. A no tak lekcja wychowania fizycznego. Odwróciłam głowę w lewą stronę i zobaczyłam różne maszyny a między innymi tą która jak mniemam pomaga mi oddychać. Odwróciłam głowę w drugą strone i zobaczyłam drzwi, które po kilku sekundach się otworzyły i do sali wszedł lekarz:
-Witam panienko.- uśmiechną się starszy pan w fartuchu.
-Dzień dobry.- odpowiedziałam z lekkim trudem i oddałam uśmiech.
-Zrobimy jeszcze pare badań. Za cztery dni jak wszystko będzie dobrze będziesz mogła wyjść do domu. Teraz odpoczywaj.- powiedział a ja kiwnęłam głową na znak, że się zgadzam, a on opuścił pomieszczenie.A ja zaczęłam wpatrywać się w sufit, myśląc nad moim beznadziejnym życiem.

1 komentarz: