piątek, 12 grudnia 2014

Rozdział 4

 Rozdział dedykuje Dianie Evans :) :*


Od tygodnia jestem już w domu. Zaraz nie wytrzymam. Louis co pięć minut pyta się jak się czuje. Myślałam, że nigdy tego nie powiem ale jednak: ja chce już do szkoły! Wiem, że jest moim bratem i się o mnie martwi ale bez przesady. Powiedział, że niedługo poznam czwórke jego przyjaciół, którzy grają z min w zespole. Jak to Louis powiedział kiedyś będą znani na cały świat. Jak narazie są tylko garażowym zespołem. Całe moje rodzeństwo jest uzdolnione muzycznie. Oprócz mnie, ja wole tańczyć i jeździć na koniach. No może nie całe, jest jeszcze Olivia. Ona też nie śpiewa. Woli pisać opowiadania i szczerze powiem, że wychodzi jej to świetnie. Dla mnie jest świetna, chociaż ona nie wierzy w siebie i mówi, że pisze przeciętnie. Czytam wszystko co napisze. Ja i Olivia kochamy też czytać. Dla niektórych to jest tylko marnowanie czasu, a dla mnie to jest przeniesienie się w inny świat. Tego poprostu nie da się opisać. Siedziałam na łóżku i wpatrywałam się w ścianę myśląc o wszystkim i o niczym. Doszłam do wniosku, że muszę iść na zakupy. Podeszłam do dużej szafy, otworzyłam ją i stałam pięć minut zanim zdecydowałam się co założę. Po wyjęciu wszyskich potrzebynych ubrań poszłam do łazienki ubrałam się
, nałożyłam na twarz pokdład czy coś w tym rodzaju, rzęsy pomalowałam maskarą, a usta pomadką nawilżającą. Wzięłam portwel i kurtkę i zeszłam na dół do salonu gdzie był Louis, którego zapytałam się czy nic mu nie kupić, powiedział, że już był w sklepie. Założyłam buty i wyszłam mimo iż dopiero zaczynał się październik na dworze było zimno. Po dotarciu do sklepu wzięłam potrzebne rzeczy zapłaciłam zanie i wyszłam. W drodze powrotnej dostałam sms'a od Louisa:
 Kiedy będziesz?
 Odpisałam mu:
Za 10 minut
Po dotarciu do domu odłożyłam zakupy w kuchni i w butach poszłam do salonu gdzie zobaczyłam czterech chłopaków siedzących z Louis'em. A no tak. Chłopaki z zespołu. Jako pierwszy zobaczył mnie blondyn który siedział na fotelu. Zobaczyłam blask w jego oczach. Zaraz po nim odwrócili się wszyscy. Lou powiedział:
To jest moja siostra Laurel- pomachałam im niepewnie i delikatnie się uśmiechnełam.
--------------------------------------------------------
Mam do Was pare spraw
1. Przepraszam, że rozdział nie pojawił się wczoraj dlatego wstawiam go dzisiaj o jakiejś 8:45
2. Rozdział 5 pojawi się dopiero na przerwie świątecznej, ponieważ musze poprawic oceny
To chyba tyle przepraszam za błędy i proszę aby każdy kto przeczyta zostawił komentarz, opinie to dla mnie bardzo ważne. Do następnego!
Pozdrawiam Nat <3

piątek, 5 grudnia 2014

Rozdział 3

 Właśnie wróciłam ze szpitala. Strasznie się ciesze, że już mogę być w domu. Do szkoły nie będę chodzić przez następne dwa tygodnie. W tym czasie musi ktoś być cały czas ze mną. Tą osobą będzie Louis. Oczywiście nie będzie opiekował się mną cały czas, ale jednak będzie.Mam wyrzuty sumienia, że przeze mnie będzie opuszczał próby. Tak z drugiej strony to on sam chciał. Louis pomachał mi ręką przed twarzą.
-Lery żyjesz?- zapytał Louis
-Tak, zamyśliłam się.- odpowiedziałam.-Idę do pokoju- dodałam i ruszyłam w stronę mojego pokoju. Gdy tylko weszłam do pokoju zamknęłam dzwi i położyłam się na łóżku i tak poprostu leżała przez jakieś dwie godziny. Ktoś zapukał, powiedziałam cieche proszę i osoba weszła do pomieszczenia. Wiedziałam, że to Lou. Może dlatego, że jesteśmy sami w domu. Leżałam na boku. Nie odezwał się tylko położył obok mnie i przytulił.Odwróciłam się w jego stronę i mocno się wtuliłam jak w jakiegoś pluszaka. Myślałam co bym bez niego zrobiła. On i Olivia są najbliższymi mi osobami. Mogę im o wszystkim powdziedzieć. Nawet nie wiem kiedy zasnełam