sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 5

Gdy przyjaciele Louis'a opuścili dom postanowiłam, że położe się spać wcześniej. Umyłam się i przebrałam w piżamę a włosy związałam w luźnego warkocza. Położyłam się do łóżka wzijając się w kłębek i opatulając się kołdrą. Myśląc o dzisiejszym dniu odpłynęłam do krainy Morfeusza. *Tydzień później* Obudziłam się o 6:30 a raczej coś mnie obudziło. Budzik. Dzisiaj już idę do szkoły. Wstałam z łóżka, wzięłam bieliznę i ubrania i udałam się do łazienki. Po ubraniu się zeszłam na dół do kuchni gdzie był Lou pijący kawę. Przywitałam go całusem w policzek. Wzięłam jabłko i zaczęłam je jeść rozmawiając z bratem. Po zjedzeniu udałam się do łazienki gdzie umyłam zęby, potem udałam się do pokoju po plecak i telefon. Louis zawiózł mnie do szkoły. Juz mi się nie chce. Szłam pod sale od biologii gdy przeszły koło mnie ta idiotka Marry i jej przyjaciółekczka Cara. Nienawidzę ich. I jeszcze chodzimy razem do klasy. Jak zawsze były ubrane w wyzywające ciuchy. Marry uśmiechnęła się do mnie w wyższością. Ominęłam je i szłam dalej pod salę. Gdy byłam już niedaleko zobaczyłam biegnącą w moim kierunku Alice. Z Alice znamy się od podstawówki i jest moją najlepszą pszyjaciółką. Gdy tylko blondynka do mnie podbiegła mocno mnie uściskała i zaczęła gadać jak to bardzo się martwiła. Zadzwonił dzwonek i weszlismy do sali. Z Alice przegadałyśmy całą lekcje. Gdy lekcja się skończyła, poszłyśmy do swoich szafek. wzięłyśmy potrzebne książki. Nie pakowałam książek do plecaka.Szłam korytarzem rozmawiając z blondynką gdy Marry podstawiła mi nogę, a ja upadłam na podłogę. Zaczęly się śmiać, a ja nie wytrzymałam. Podeszłam do tej szmaty i walnęłam jej z pięści w nos. Zadowolona z siebie odwróciłam się do Alice, która podała mi książki i poszłyśmy pod sale od historii. Gdy do sali wszedł nauczyciel powiedział, że mam udać się do dyrektora. Wzięłam plecak i udałam się do wyznaczonego miejsca. Gdy byłam pod dzwiamy zapukałam lekko i słysząc ciche proszę weszłam do gabinety. Na przeciwko dyrektora siedziała Marry. - Będę musiał zawiadomić twoich rodziców- rzekł powiażnie dyrektor. - Moi rodzice są poza Londynem- powiedziałam- tato jest w delegacji, a mama na zawodach.- dodałam. - A kto się tobą obecnie zajmuje?- spytał - Mój brat Louis. Ma 23 lata. odpowiedziałam. - No dobrze. Poproszę o numer do niego. Podałam mu numer a on zadzwonił do Lou. Gdy Louis przyjechał do szkoły wszystko wyjaśniliśmy, a Louis zwolnił mnie i razem pojechaliśmy do domu. Opowiedziałam mu o wszystkim a on powiedział, że dobrze zrobiłam, lecz on tego nie pochwala.