niedziela, 22 marca 2015

Rozdział 7

Wracałam właśnie z apteki przepełniona lekami, które lekarz przepisał babci Annie. Już od dłuższego czasu babcia źle się czuję. Martwię się o nią. Gdy już dotarłam do domu babci, posiedziałam z nią trochę oglądając zdjęcia i wspominając.gdy wracałam do domu zobaczyłam blond czuprynę która należała do Niall'a. -O, cześć Laurel- Niall uśmiechną się w moją stronę. -Cześć Niall- odwzajemniłam uśmiech. - Może masz ochotę na kawę i spacer?- uśmiech nie znikał mu z twarzy. -Umm.. Okay- odpowiedziałam. Udaliśmy się do jakiejś małej kawiarenki. Niall jak przystało na gentelmen'a otworzył mi drzwi. Zdjęliśmy kurtki i usiedliśmy do stolika przy oknie. Po chwili podeszła do nas średniego wzrostu szatynka, która przyjęła od nas zamówienie. Po 5 minutach ta sama dziewczyna przyniosła nam zamówienie. Razem z Niall'em zamówiliśmy kawałek szarlotki i zwykłą kawę. Gdy już zjedliśmy chwilę upierałam się, że zapłacę za siebie ale w końcu zapłacił za mnie Niall mówiąc " zaprosiłem więc płacę". Po wyjściu z kawiarenki udaliśmy się do pobliskiego parku. Bardzo dobrze nam się gadało. Wygłupialiśmy się jak małe dzieci. Niektórzy patrzyli na nas z pogardą bo, przecież jak można się tak zachowywać w naszym wieku, ale większość starszych osób patrzyła na nas z uśmiechem kręcąc głową. Ściemniało się a my nadal byliśmy w parku. W pewnym momencie Niall potkną się o coś i upadł a ja zamiast podać mu rękę i zapytać czy nic mu nie jest wybuchłam śmiechem. Gdy już skończyłam się śmiać podałam blondynowi rękę pomagając mu wstac. Gdy chłopak już wstał założył ręce na piersi tupną nogą i odwrócił się ode mnie udając obrażnego.
-Niall proszę nie obrażaj się- powiedziałam " smutna"- Co mam zrobić żebyś mi wybaczył?-zapytałam. Blondyn odwrócił się z uśmiechem i palcem wskazującym pokazał na policzek. - Rozgrzeszę cię jak dasz mi całusa w policzek.- powiedział. - Okay.- powiedziałam z udawanym grymasem na twarzy. Stanęłam na palcach i kiedy moje usta prawie dotknęły się z jego policzkiem chłopak szybko przekręcił głowę tak, że jego usta zetknęły się z moimi.